Dwa lata na plaży…Czas na podsumowanie

Uważni Czytelnicy i obserwatorzy wiedzą, że przez niespełna dwa lata zajmowaliśmy się zadaniem, które roboczo nazwaliśmy akcją oczyszczania plaż i terenów przyległych. W tej formule akcja ta kończy się wraz z końcem bieżącego roku. W przedświąteczny piątek podsumowaliśmy tę akcję na specjalnej konferencji pt. „Na szlakach kołobrzeskiej historii”. O początkach tej akcji opowiedziała prezes Fundacji „Skryptorium” Żaneta Czerwińska – poniżej zapis całej przedstawionej przybyłym na spotkanie opowieści. 

Początek

Był rok 2020, wydawałoby się: odległa przeszłość. Z kolegą Robertem Maziarzem realizowaliśmy produkcję dla kanału „Szlakiem lat” (gotowy film można zobaczyć tutaj). Robert zaprosił swojego przyjaciela Olafa Popkiewicza. W upalny sierpniowy dzień, wraz z naszą fotoreporterką Małgosią Abramowicz, naszymi dziećmi, Ewą Wendland wybraliśmy się na ową realizację, swoisty „piknik redakcyjny”. Miejscem spotkania była plaża na wysokości Podczela. I wiadomo: jeśli Robert i Olaf spotykają się w jednym miejscu, nie  ma mowy o zwykłym wypoczynku. Zwłaszcza, kiedy na plażę chodzi się z drabiną i  jak to reporterzy – z całym sprzętem realizacyjnym… (dalsza część tekstu pod zdjęciami)

Biegając z kamerą omal się nie potknęłam o dźwigary skrzydła samolotowego. Woda była lodowata, i bardzo przejrzysta. Owe dźwigary było bardzo ładnie widoczne.

Jeśli oglądaliście Państwo program „Poszukiwacze historii”, zapewne pamiętacie beachcombersów. Był to odcinek o tym, co można znaleźć na plaży. Tam znaleziono wyjątkową rzecz, jaką był Öltankwagen.  Czyli cysterna olejowa z ręcznym napędem. Właśnie podczas tego naszego spotkania wydobyto koło od niej.

Potem trafiła nam się opona radziecka, ale i zbiornik paliwa ze skrzydła samolotu. Jak widać, było to owocne spotkanie.

I kiedy tak patrzyłam na te pozostałości, wpadłam na pomysł, aby tak na poważnie, z pozwoleniami, zająć się  oczyszczaniem naszych plaż z tego złomowiska.

To był początek. Jak poszła realizacja…? 

Od pomysłu do realizacji nie było daleko. Nieco w drogę weszła nam pandemia, ale jak tylko było możliwe, zaczęłam gromadzić pozwolenia. Urząd Morski w Szczecinie dość długo wyrażał zgodę na to, byśmy mogli wysprzątać plażę. Wojewódzki Konserwator Zabytków też nie wydaje pozwoleń od ręki tym bardziej, że w pobliżu były stanowiska archeologiczne. Nadzoru nad naszymi pracami podjął się dr Przemysław Kołosowski, zorganizowany został nadzór saperski, który pełnili: Józef Melon, Karol Korniak, Maciej Grabowski i Roman Grabowski.  Kiedy w końcu pozwolenia zostały zgromadzone, zaczęliśmy…

Nasze prace polegały na regularnym patrolowaniu, sprzątaniu w małych grupach, a raz na kilka miesięcy przyjeżdżała grupa – przedstawiciele różnych stowarzyszeń.

Zaczynaliśmy wszystko wspólnie z Robertem, Moniką, Czarkiem i nieodłącznym Stowarzyszeniem Neptun. Stopniowo dołączali do nas ochotnicy zrzeszeni i niezrzeszeni, głównie pasjonaci historii, również mieszkańcy Kołobrzegu.

 Pierwsze większe spotkanie odbyło się w marcu 2022 roku, kiedy to dołączyli do stałej ekipy koledzy z Koszalina: Darek, Piotr i Krzysztof. Gościnnie przyjechał również Olaf Popkiewicz i przyjaciele ze Stowarzyszenia „Warta”: Tomasz i Rafał.

 Wśród wielu rzeczy określanych przez nas mianem złomu, czyli fragmenty łóżek, jakieś blachy, bliżej niezidentyfikowane części rowerowe…

…trafiły się również znaleziska historyczne, takie jak: obręcz od stanowiska strzelca, z widoczną oryginalną farbą – prawdopodobnie pochodząca z pojazdu opancerzonego, podajnik, tarcza hamulcowa, koło z napisem „Opel”, koło z elementem hydrauliki, prawdopodobnie od samolotu, ale również fragment kokpitu Ił-2 „Sturmovika”. O tym samolocie będzie jeszcze mowa w dalszej części.

Te rzeczy zostały przekazane do Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu.

I do tej jednostki trafiła radlica – kamienny przedmiot z epoki neolitu, jak dotąd najstarszy zabytek, jaki podczas tej akcji został znaleziony przez Roberta Maziarza. Oczywiście jest przekazana decyzją Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków do Muzeum Oręża Polskiego.

Dzięki sentymentalnej współpracy ze Stowarzyszeniem Templum, przyjechało na nasze plaże mnóstwo uczestników Zlotu Poszukiwaczy „Kocioł Tajemnic” – 130 osób.  Dzięki uprzejmości Starosty Kołobrzeskiego Tomasza Tamborskiego i wójta Gminy Kołobrzeg Włodzimierza Popiołka uczestników ulokowaliśmy na Campingu Biała Mewa w Dźwirzynie, ale cała akcja działa się na naszych plażach.

Znowu wśród złomu trafiło się kilka ciekawostek historycznych: na przykład Krzysztof znalazł kulę armatnią, tu widoczny jest również fragment średniowiecznej podkowy. Pieczę nad tymi powziął nasz nadzór archeo.

Serdecznie pozdrawiam wszystkich, Krzysia Woźnego i Romka Dombka, a także naszą kochaną królową Anię, Izę, Marcelę z Przemkiem, oczywiście Darka Franza i całe stowarzyszenie Templum. Mamy serdeczny kontakt do dziś.

I przyszła jesień 2022 roku. Wspólnie z Sebastianem „Buką” Witkowskim, znanym współprowadzącym program „Poszukiwacze Historii” wpadliśmy na pomysł, żeby zaprosić do Kołobrzegu znane chyba wszystkim stowarzyszenie „Denar” z Kalisza. I stało się: przyjechali. Oczywiście oczyszczamy plaże, wrześniowe sztormy nam sprzyjały. Znów na wysokości dawnego lotniska Luftwaffe w Podczelu trafiły nam się ciekawostki historyczne, np. fragment goleni podwozia, być może z Ju 88, klapka wyważająca (trymer) z ciężarkiem wyważającym, element poszycia samolotu, oraz najprawdopodobniej fragment podwozia od Ju 87 „Stuka”.

Szczególne podziękowania za pomoc w identyfikacji należą się dla Arkadiusza Siewierskiego „Woodhavena”, bo bez wiedzy tego fachowca byłoby naprawdę o wiele trudniej zidentyfikować cokolwiek.

Wszystko przekazane zostało do Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu.

Samolotowe części to nie jedyne znalezisko podczas tej wizyty. Kolejny dzień przyniósł „wybuchowe” znaleziska. Obecny podczas poszukiwań Saper  Józef Melon musiał interweniować i wzywać policję.

Pracowaliśmy w naprawdę trudnych warunkach atmosferycznych. Zima nam nie przeszkadzała, choć warunki łatwe nie były. W grudniu odwiedziła nas kolejna grupa gości, tym razem nazwałam ich ogólnie „z Dolnego Śląska”, których przyjazd zorganizował Sławek. Choć zimno i śnieg, wyciągnęliśmy kolejnych kilka kilogramów złomu z plaży, trafiło się też kilka ciekawostek. Niemało kłopotu z wydobyciem sprawiła poszukiwaczom nietypowa obręcz-ciężka i zdecydowanie inna, niż znajdowane dotychczas na plaży. Okazała się reliktem epoki gierkowskiej – była to obręcz od żyrandola, modnych w tamtej epoce.

Odcinki plaż objęte naszymi pozwoleniami były patrolowane regularnie, zwłaszcza po sztormach (a bywało, że w czasie sztormów również). Podczas jednego z takich patroli, po sztormowych zawieruchach,  Mikołaj, nasz człowiek z uprawnieniami saperskimi wypatrzył bomby ćwiczebne. Wraz z kolegami z Koszalina zorganizowaliśmy ich wydobycie. Wydobyte bomby wyglądają na Übungsbombe ZC 50 A oraz ZC 50 C – za pomoc i identyfikację oraz obszerne materiały źródłowe jak zawsze dziękujemy Arkadiuszowi Siewierskiemu „Woodhaven” – to niekwestionowany specjalista w dziedzinie lotnictwa. Te w najlepszym stanie trafiły oczywiście do Muzeum Oręża Polskiego.

I kolejne zimowe wyjście – tym razem Darek trafił coś, co naprawdę znajduje się bardzo rzadko. Szczegóły ujawniały się w miarę oczyszczania. I dzięki naszym Przyjaciołom z DENAR Kalisz – Stowarzyszenie Poszukiwaczy Śladów Historii, a także dzięki ekipie Tank Hunter – wiemy, co to jest. Przedstawiamy celownik refleksyjny Flakvisier 35 – używany przez siły zbrojne Niemiec. Flakvisier 35 stosowany był w armatach przeciwlotniczych. Przekazaliśmy tę zdobycz do zbiorów kołobrzeskiego Muzeum Oręża Polskiego, gdzie razem z Flakvisierem trafiły również m.in. niewybite nieśmiertelniki, guziki mundurowe, cegła szamotka oraz wiele innych drobiazgów.

Kolejna wizyta fantastycznych ludzi z Górnego Śląska, których zorganizował nasz przyjaciel Arkadiusz Dominiec z Muzeum Śląskiego Września 1939 w Tychach. Przyjechała grupa poszukiwawcza związana z tym muzeum, a także ze Stowarzyszenia Eksploracyjnego NIEZAPOMINAJKA i Stowarzyszenia Jastrzębski Wrzesień 1939.  Gościnnie uczestniczył także nasz kolega Marcin Bertman z firmy Polarms.

Arek, jak przyznał, zawsze chciał eksplorować plażę zachodnią, toteż i tak to zaplanowaliśmy. Spodziewaliśmy się głównie znalezisk z czasów II Wojny światowej, choć mnie samej marzyło się tak nieśmiało znaleźć coś spoza epoki II wojny Światowej. I nie spodziewałam się, że ta wizyta rozpocznie całkiem nowy etap naszych prac.

 Kiedy kolega Bartłomiej Plutecki powiedział, że ma coś naprawdę fajnego, nie da się ukryć, że najpierw sądziłam, że w coś mnie to kochane towarzystwo wkręca. Pierwsza myśl: jakiś fajny pancerny element albo może STG, może jakiś destrukt Mausera…? Niedawno przecież takiego znaleziska dokonał Rafał z „Neptuna”. Tymczasem Bartek stawia plecak na ścieżce i wyjmuje z niego… kulę armatnią – na poniższym zdjęciu to akurat ta ostatnia. Jej waga pierwotna wynosiła 5 kg – co się równa wadze 11 funtów:

To znalezisko rozpoczęło wysyp historycznych zabytków. Zaczęły pojawiać się granaty – największy miał 12 kg – ponad 26 funtów.

 Następnie kule armatnie, kartaczowe i muszkietowe, także ołowiany pocisk muszkietowy.  Ciekawostką są wagomiary znalezionych kul. Na przykładzie zdjęcia różnica jest znaczna – średnica taka sama, ale waga zupełnie inna.

Znalazcy, między innymi: wspomniany już Bartłomiej Plutecki wraz z synem Szymkiem, Lucjan Lerch, Jerzy Kurzak, Arkadiusz Dominiec, Dariusz Piotrowski, Michał Chowaniak, Ryszard Sapek, Ireneusz Guzy, Antoni Jaromin, Łukasz Wawoczny, Jacek Rusinek i Adam z Arletą  Kirej znajdowali nawet po kilka sztuk zabytkowych kul różnego wagomiaru. W efekcie zbiór osiągnął łącznie 30 sztuk zabytkowych kul, pochodzących najprawdopodobniej z okresu Wojny Siedmioletniej.

Zgodnie z warunkami pozwolenia właściciela terenu oraz Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, wszystkie te znaleziska zostały zgłoszone do WKZ.

Amunicja zabytkowa nie była jedyną, która zalegała w ziemi. Akcja fundacji to głównie oczyszczanie plaż i terenów przyległych z elementów niebezpiecznych, a i tych nie zabrakło. Nadzór saperski, który pełnił Karol Korniak, miał pełen ręce roboty.

Jednak nie tylko kule i ta powojenna amunicja zostały znalezione. Kolega Jarosław Jaromin z grupy poszukiwawczej Muzeum Śląskiego Września 1939 w Tychach znalazł naprawdę ciekawostkę. Długo się zastanawialiśmy, co to może być, ostatecznie dziś z dużą dozą prawdopodobieństwa można zidentyfikować ten przedmiot jako uchwyt od przybijaka karabinu czarnoprochowego.

Podobnie duże emocje wzbudził znak tożsamości. Kiedy kolega Darek Piotrowski podnosił jedną część owej szczególnej blaszki, widzieliśmy jedynie, że jest „wybita”.  Udało się dostrzec nazwę: Kolberg. Po chwili Darek znalazł drugą część. Niektóre informacje są widoczne i czytelne. Najważniejsze dane udało się odczytać: imię i nazwisko: Walter Goers, Kolberg (wiadomo: Kołobrzeg) Baustraße – dzisiejsza ulica Budowlana, ponadto 1 Ers. Abt.  (skrót od Erzatz Abteilung – zastępczy/zapasowy oddział). Zdjęcie to rekonstrukcja cyfrowa, jedna część jest zagięta.

Przyszła pora na kolejną wizytę „Denara” z Kalisza. Podczas pierwszej, jesiennej wizyty został namierzony duży przedmiot. Ręcznie nie dało się go wydobyć, a wyglądało to na naprawdę grubszą sprawę. Trzeba było postarać się o pozwolenie na wjazd koparki, to również zajęło trochę czasu. Na takie wydobycie przybyła również grupa popularnie zwana wrocławskimi  „Krasnalami”, odwiedził nas również Uki ze Szczecina i Mirek, bardziej znany jako Czas Poszukiwań.

Morze troszkę broniło tego skarbu – przymierzaliśmy się do wydobycia dwa dni. Plaży po prostu nie było, zatem i koparka niewiele by nam dała. Ale kolejne kilogramy złomu znalezione.

„Krasnalom” udało się nawet znaleźć resztki instrumentu.  Marcela znalazła swastykę, pochodzącą najprawdopodobniej z jakiegoś sztandaru.

Kiedy nie dało rady pracować na plaży, pracowaliśmy na terenach przyległych. I znów na roboczo nazwanym „polu kul” kolejną ilość kul armatnich.

W końcu jednak plaża się zdecydowała oddać swoje skarby i koparka mogła wjechać. Co się okazało: namierzony sygnał skrywał ogromną ilość fragmentów najprawdopodobniej IŁ-2 „Sturmovik”, a konkretnie: ogromne fragmenty statecznika poziomego. Tabliczka znamionowa na tyle, ile dało się odczytać, mogła również na to wskazywać.

Zdjęcia tylko częściowo mogą obrazować, jak ciężkie były elementy, które wydobyliśmy. Dzięki pomocy starosty kołobrzeskiego Tomasza Tamborskiego udało się wszystko przewieźć oczywiście do Muzeum Oręża Polskiego.

We wrześniu tego roku rozpoczęliśmy ostatni etap prac związanych z oczyszczaniem plaży i terenów przyległych. I tym razem nie zawiedli nasi przyjaciele, którzy nam w tych pracach pomagali. Tym razem, ze względu między innymi na inwestycje w Podczelu, skupiliśmy się głównie na terenach w części zachodniej.

Zjechała się naprawdę fajna ekipa – reprezentanci Stowarzyszeń:  Denar” z Kalisza, KPE „Eksplorer” z Łodzi, Warmińsko – Mazurskiego Stowarzyszenia Historyczno – Kolekcjonerskiego, Stowarzyszenia „Templum”, Nieporęckiego Stowarzyszenia Historycznego, przedstawicieli Grupy Pozytywnych Detektorystów  oraz  lokalnego „Neptun – Przygoda, Pasja, Eksploracja”. Nadzór saperski podjął Maciej Grabowski z firmy Nuclear, razem z Romanem Grabowskim. I po raz pierwszy udało się zaprosić do nas Damiana Płowego, historyka, którego z Kołobrzegiem łączy więcej, niż się może wydawać.

Jeśli przybyła taka ekipa, to nic dziwnego, że ten ostatni etap obfitował w znaleziska.  „Eksplorer” trafił na zagłębie kul – w większości kartaczowych. Chyba nie było osoby, która by nie znalazła kuli.

Ale największym znaleziskiem może cieszyć się Marcin Czubiński z Warmińsko – Mazurskiego Stowarzyszenia Historyczno – Kolekcjonerskiego. Jak powiedział, na „niepewnym” sygnale namierzył największe jak dotąd znalezisko: granat oblężniczy ważący ponad 60 kilogramów – tj. 130 funtów. Jak widać, znaleziono tak wiele różnej wielkości kul, że można było nawet utworzyć z nich bałwanka.

Nasz nadzór saperski też miał pełne ręce roboty. Roman i Maciej znaleźli nawet pocisk z czasów I wojny światowej.

Niezłym trafieniem może się pochwalić Mati z „Denara”, gdyż trafił bardzo dobrze zachowany celownik – właściwie jego część – z MG-34:

Marcin trafił jeszcze niemiecki znaczek od kordzika:

Natomiast Roman Grabowski znalazł coś naprawdę rzadkiego, ale w bardzo dobrym stanie: odznakę za rany:

Odznaki te przyznawano w trzech wersjach: czarnej, srebrnej i złotej. W skrócie ujmując:  te kolory były uzależnione od ilości ran. Tu jak widać, mamy odznakę czarną, co oznacza, żołnierz został zraniony 1 lub 2 razy podczas walki lub podczas ataku powietrznego.

W tych poszukiwaniach znaleźliśmy łącznie 172 kule – w większości kartaczowe, ale i armatnie, i niewybuchy.  I jak widać, tak zwane „minionki” – czyli pociski typu Minié, a także wiele pocisków ołowianych.

W trakcie kolejnych wyjść z ciekawostek historycznych można uznać kolejny znak tożsamości, który trafił wiceprezes fundacji, Tomasz. Pochodzi on z bazy lotniczej Markersdorf (113 Fliegerhorst Horstkompanie Markersdorf bei Saint Polten), która w latach 1939 – 1945 była lotniskiem wojskowym niemieckich sił powietrznych w gminie Markersdorf w pobliżu St. Pölten w Dolnej Austrii.

To nie są wszystkie znaleziska, jakie na plażach i terenach przyległych zostały znalezione. Na to podsumowanie wybraliśmy te najciekawsze. Wszystkie przedmioty, wraz z pełną dokumentacją, zostały zgłoszone do WKZ.

Podczas naszych prac realizowaliśmy również inne zadanie – ale o tym wkrótce w osobnym artykule. 

Czas  na liczby, które nigdy nie kłamią:

Pamiątki historyczne:

– łącznie ponad 30 sztuk pamiątek historycznych przekazanych do Muzeum Oręża Polskiego (nie licząc ogromnych fragmentów domniemanego „Sturmovika” z plaży)

– zabytki w postaci radlicy – topora, również przekazanej do Muzeum Oręża Polskiego

– łącznie ponad 200 zabytkowych granatów i kul różnego wagomiaru – oczekujących na oględziny Konserwatora Zabytków.

Niewybuchy:

1 granat przeciwpiechotny

18 sztuk tak zwanych „innych” (łuski z ładunkiem miotającym, itp.)

10 zapalników  od bomb lotniczych z widocznym materiałem wybuchowym

18 sztuk amunicji strzeleckiej przeciwlotniczej

19 różnych pocisków artyleryjskich

… 37 bomb lotniczych.

Uwaga w raporcie saperskim: rejon lotniska Bagicz wymaga sprawdzenia na występowanie przedmiotów wybuchowych i niebezpiecznych ze względu na dużą ilość zgłoszeń. 

Złom:

Tak określaliśmy wydobywane z brzegów morza czy spod piasku bezużyteczny, szkodliwy złom – często położony tak, że mógł zagrażać bezpieczeństwu użytkowników plaży. Wydobyliśmy go  w ilości…

1 284,5 kg.

Niespełna tona trzysta kilogramów. 

Walory promocyjne imprezy miały także swoje znaczenie:

  • Nasz kolega z zachodniej granicy, prowadzący kanał German Treasure Hunter, przygotował film z plażowej akcji, pod tytułem: Mit dem Metalldetektor in Polen auf den Spuren der Wehrmacht (Na tropie Wehrmachtu z wykrywaczem metali w Polsce) – który osiągnął  75 730 wyświetleń
  • 9 filmów patrona medialnego www.szlakiem.lat  z całej akcji eksploracji plaży i poszukiwań z tą akcją związanych osiągnęły  5912 wyświetleń. Artykuły  tylko ze strony fundacji  poszły w setki udostępnień – przykładowo tylko ostatni o wydobyciu tego największego granatu uzyskał 137 udostępnień. 
  • Promocja naszych działań, a zarazem miasta Kołobrzeg, miała też miejsce na Tik-Toku. Pokusiłam się o podsumowanie filmów z naszych akcji, które zamieszczał Denar Kalisz. Podsumowałam 45 krótkich filmików, jakie zamieszczali podczas trzech wizyt u nas. Ich łączna liczba wyświetleń to  13 milionów 781 tysięcy 700. 

Absolutny rekord, nie spotkałam się jeszcze z takim wynikiem jakichkolwiek filmików tego typu związanych z naszym miastem.

Jest to najlepszy moment na to, by naprawdę wszystkim z serca podziękować. Każdemu, kto tu był, kto z nami w pocie czoła pracował na tej plaży w śnieg, deszcz, wiatr, a bywało, że i w chorobie. Szczególnie ciepło dziękujemy saperom: Józefowi i Karolowi, Maciejowi i Romkowi.

Dziękuję z całego serca właścicielom Domu Latarnika za bezpieczną i gościnną przystań.

Nieodłącznej ekipie Mikołaj i Rafał w szczególności. Darek i Piotr również szczególne podziękowania.

Damianowi dziękuję za opiekę historyczną, Marcinowi Bertmanowi za obecność, szefom i organizatorom ekip poszukiwawczych: Jamkowi, Arkowi Domińcowi, Paulince i dwóm Wiktorom, i dosłownie każdemu, kto tu był. Bez wyjątku.

Nie byłoby jednak tej całej akcji, gdyby nie współpraca z wieloma innymi instytucjami i osobami. Zatem podziękowania za całą współpracę otrzymują:

Anna Bańkowska – członkini Zarządu Województwa Zachodniopomorskiego

Anna Mieczkowska – Prezydent miasta Kołobrzeg

Tomasz Tamborski Starosta kołobrzeski

Jacek Banasiak – dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji

Agnieszka Burzyńska –  dyrektor Obwodu Ochrony Wybrzeża

Komenda Powiatowa Policji w Kołobrzegu

prezes Artur Lijewski i Zarząd Portu  Morskiego Kołobrzeg  

Dr Przemysław Kołosowski

Arkadiusz Siewierski „Woodhaven” za naprawdę wielkie wsparcie i pomoc w identyfikacji naszych dziwnych znalezisk.

A najcieplejsze i chyba od wszystkich podziękowania płyną do naszej niezawodnej Sylwii i całej załogi Restauracji Fanaberia, która dbała o nasze żołądki zarówno podczas akcji, jak i podczas naszych pożegnalnych spotkań. Dziewczyny, jesteście naprawdę wspaniałe.

 

W efekcie naszych prac plaże zostawiamy czystsze i o wiele bezpieczniejsze, jak pokazują powyższe liczby.

Raz jeszcze dziękuję wszystkim. Wszyscy razem wykonaliśmy naprawdę kawał dobrej roboty. Zwykle tak jest, że gdy coś się kończy – zaczyna się coś innego, zatem do zobaczenia na kolejnych szlakach historii!

Żaneta Czerwińska

W trakcie wykonywania akcji oczyszczania w roku 2023 realizowane było również zadanie pn. „Poszukiwanie lokalnej historii – pasja wzbogaca kulturę, pasja wspiera historię”, współfinansowane przez Gminę Miasto Kołobrzeg.  

Wkrótce materiał filmowy z konferencji pt. „Na szlakach kołobrzeskiej historii”, podczas której zaprezentowano powyższy materiał w formie prelekcji. Kiedy tylko będzie dostępny, zamieścimy go tutaj. Już dziś zapraszamy.